niedziela, 6 marca 2011

Masowa produkcja jaj :)

Ten tekst usłyszałam od męża, kiedy wieszałam na szafie drugie jajo.
Od wczoraj jaja zawładnęły mną całkowicie. Po prostu - wsiąkłam.
Tylko, ile słów niecenzuralnych  usłyszał mój Przedszkolak - bezcenne:)
A wszystko to wina kleju!!
 Ostatnio, w naszej wsi, pojawił się klej w sztyfcie, który podobno powinien też kleić tkaniny.( Dobrze, że uczniowie mają klej w piórnikach, to podejrzałam i zakupiłam :)
 Wczoraj wyhafciłam pierwszy motyw i uzbrojona w ten , świeżo zakupiony klej, ruszyłam do boju.
Wg instrukcji z HP - kleimy kanwę. Zrobiłam, przykleiłam, trzyma się . To smaruję jajo , żeby przykleić mulinę. O szlag! Klej się maże na styropianie, ale nic z niego nie zostaje. Trę mocniej . Nic! Tu pada pewne słowo, Mała patrzy . Wracam do instrukcji , sprawdzam, próbuję jeszcze raz. Nic! Tu znowu pada pewne słowo. Przepraszam się z Wikolem i smaruję jajo. Otaczam muliną jajo, utytłałam się bardzo, klej mam na palcach, na stole. Uff! Skończyłam. Pokazuję mężowi, a ten się pyta, czy to nie bombka i czy święta mi się nie pomyliły. Znowu pada niecenzuralne słowo - Mała próbuje je wymówić . Poprawiam jajo, doklejam tasiemki , teraz lepiej. Bardziej wielkanocnie. Pierwsze jajo:


Dziś od rana walczę z drugim jajem, teraz będę oklejać pół jaja od razu. Hafcik lekki, łatwy i przyjemny, szybko zrobiony. Nauczona wczorajszym doświadczeniem, od razu smaruję jajo Wikolem, tzn. pół. Wczytuję się w instrukcję- tym razem Kram z robótkami i nakładam kanwę. Palce mam czyste, ale zostają na kanwie ślady. Szlag!!! Mam robić w chirurgicznych rękawiczkach ? Lecę myć ręce - Mała nasłuchuje. Chyba przestanę mówić do siebie na głos. Oklejam drugie pół, tym razem idzie mi trochę lepiej - czyżby wprawa? Tasiemka, wstążeczki - tu odkryłam braki, muszę jutro uzupełnić i drugie jajo gotowe :






Reasumując:
jeszcze nie odkryłam dobrego sposobu na haftowane jaja , ale będę szukać. Pierwszy - totalnie umorusane palce, drugi - trzeba robić z idealnie czystymi rękami, lub w rękawiczkach  albo inna kanwa - nie biała.
Teraz spróbuję jeszcze innego sposobu, haft z kawałków . Lecę hafcić  :)

8 komentarzy:

  1. Ale jaja, śliczne jaja;-)
    Ja od lat kleję jaja styropianowe z kanwą magikiem, klej klei i nie brudzi;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jak pani przykleja kanwę do jaja, żeby się nie marszczyła? Na "okrągłych" powierzchniach zawsze coś się nie dopasuje...

      Usuń
  2. Gratuluję wytrwałości!:) Efekt bardzo fajny!
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak jajca to jajca, super!!!!

    A moze tak bez weryfikacji???!!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. W zeszłym roku miałam zamiar zrobić cztery jajka haftowane, ale po jednym miałam już dość. Używałam Magika, ale wg mnie nic specjalnego.

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajne jaja, ja też zabrałam się za decu jaja...zobaczymy czy uda mi się skończyć.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ale jaja :)) Wyglądają super, choć pewnie do dziś powtarzasz to magiczne "słowo" :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Wielkie dzięki za ten post, też robiłam podobne jajka z haftem, to było straszne. Ja robiłam po kawałku i wypociłam dwa, drugie po za haftem okleiłam sznurkami do sutaszu - było lepiej i szybciej niż muliną. Tylko kanwa mi się marszczyła. Ale się cieszę że to nie tylko ja miałam z nimi problem. Pozdrawiam Karolina

    OdpowiedzUsuń